Rok produkcji: 2023 Reżyser: J.A. Bayona Oceny: 7.9 imdb 7.4 filmweb Czas trwania: 2h 24min
Aktorzy: Enzo Vogrincic, Agustín Pardella, Matías Recalt
Kraje: Urugwaj, Hiszpania, Chile, USA
Opis: W 1972 roku urugwajski samolot rozbił się w samym sercu Andów. Ocalali mogli liczyć tylko na siebie i swoich towarzyszy.
Moja ocena: 7.2/10
Recenzja:
Śnieżne bractwo to opowieść o młodych mężczyznach z drużyny rugby ich znajomych i rodzinie, którzy razem mieli polecieć na mecz do Santiago (Chile). Ta recenzja będzie trochę spojlerowa ponieważ trudno w tym przypadku tego uniknąć. W wyniku niekorzystnej pogody samolot uległ wypadkowi a ocaleni cudem przeżyli katastrofę. Jednak przeżycie katastrofy było dopiero początkiem ich walki o przetrwanie. Ten film opowiada o tym, że współpraca zamiast walki między sobą w obliczu ekstremalnej sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie potrafi zdziałać cuda. Nie sposób jednak nie odnieść się do elementu survivalowego co do którego mam pewne zastrzeżenia. Po pierwsze nasi bohaterowie siedzą bez czapek – rozumiem, że to zabieg czysto estetyczny by bohaterowie wyglądali lepiej niż gdyby byli pozakrywani warstwami ubrań – jednak odbiera to trochę realizmu. Poza tym w scenach przewijają się motywy takie jak siedzenie na dachu samolotu czy siedzenie na śniegu opartym o zimne poszycie samolotu i bez czapki nie wspominając już o pracy bez ubrań, która niestety miała miejsce w drugiej połowie filmu – tego typu obrazki mi osobiście bardzo psują odbiór i niszczą realizm, który w tego typu filmach jest wysoce wskazany. Gdyby załoga samolotu w rzeczywistości wyglądała jak w filmie to z pewnością zamarzliby w przeciągu góra dwóch dni. Nie pozasłaniali również szczelin w rozdartej części samolotu i nawet gdyby nie mieli do tego wystarczająco materiałów to mogli użyć śniegu budując coś na wzór iglo – nawet gdyby śnieg okazał się suchy mogliby go nawilżyć nawet moczem i wykorzystać jako budulec. Nie zabierali ubrań z ciał zmarłych co również jest bez sensu skoro trzęśli się z zimna. Trochę dziwi fakt, że tak długo siedzieli w samolocie i nie wyruszyli w kierunku Chile by szukać doliny nawet po usłyszeniu w radiu o zaprzestaniu poszukiwań jakoś dziwnie długo wstrzymywali się przed wyruszeniem. Nie będę wchodził bardziej w survivalowe szczegóły ale zdecydowanie ten aspekt wypadł słabo w tym filmie i można by to pokazać znacznie prawdziwiej i lepiej. Trzeba jednak pochwalić za zbudowanie tragizmu w pierwszych dwóch dniach od katastrofy – nagłe śmierci, rozpacz, niedowierzanie, lęk i smutek zostały dobrze ukazane. Również należy pochwalić za to, że pokazano próby nawiązywania kontaktu poprzez radio a szczególnie za rozsądny plan chodzenia w 3 osobowych grupkach zwiadowczych i finalnie wyprawę w poszukiwaniu ratunku. Nie spodobał mi się motyw treningu Fernando 'Nando’ Parrado przed wyprawą – w tych ekstremalnych okolicznościach nie mógłby trenować bo po prostu by się wykończył. Film ma szokować motywem kanibalizmu i według mnie szkoda, że skupiono się głównie na tym a nie na pokazaniu jak radzili sobie z ranami, wodą, odmrożeniami i przeżyciem w tak zimnych warunkach. W filmie postacie chodzą lekko ubrane, taczają się po śniegu, śpią w nocy na mrozie i zdają się być odporne na mróz (myślę, że nawet Wim Hof nie wytrzymałby wietrznej nocy na szczycie góry w takich ubraniach w jakie byli ubrani na filmie). Momentami mamy wrażenie, że nic się nie dzieje gdy cała załoga siedzi w samolocie i nic nie robi. Niestety z tego co pokazali na filmie okazuje się, że żadna kobieta nie przeżyła a ocaleli tylko Ci najzdrowsi i młodzi. Zdecydowanie nie jest to film dla dzieci ale polecam każdemu dorosłemu jeśli potrafi przymknąć oko na survivalowe niedociągnięcia.
Trailer: