Rok produkcji: 2020 Reżyser: Just Philippot Oceny: 5.3 imdb 3.9 filmweb Czas trwania: 1h 41min
Aktorzy: Suliane Brahim, Sofian Khammes, Marie Narbonne
Kraje: Francja
Opis: Samotna matka hoduje szarańczę na wysokobiałkowy pokarm, ale owady nie chcą się rozmnażać – dopóki kobieta nie odkrywa, że gustują… we krwi.
Moja ocena: 4/10
Recenzja:
Zaliczam się do grona osób, dla których słowa horror z insektami w roli głównej wydają się czymś interesującym. Mamy do czynienia z szarańczą. Główna bohaterka jest filarem na którym opiera się ten film. Virginie Hébrard jest matką dwójki dzieci, która jest w separacji ze swoim partnerem. Jej sposobem na życie jest hodowla szarańczy na mąkę i paszę dla zwierząt. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że w tym filmie wiele rzeczy jest przerysowanych. Żeby w realnym świecie móc zarobić na utrzymanie z hodowli owadów trzeba rozmnażać je w naprawdę wielkich ilościach. Virginie na początku filmu sprzedaje tak mało szarańczy, że nie wiem jakim cudem jest w stanie wyżywić z tego siebie i swoje dzieci. Od początku główna bohaterka zdaje się mieć bzika na punkcie swojej hodowli ale dopiero później okazuje się jak bardzo niezdrowe przyjmuje do tego podejście. Przypadkowo odkrywa, że jej szarańcze zaczynają się rozmnażać w zastraszająco szybkim tempie jedząc krew. Hodowla przeradza się w obsesję tylko nie znamy przyczyny tej obsesji. Jak widać na plakacie krwiożercze szarańcze w końcu wydostają się na zewnątrz i dziwi mnie to, że nie ma tego żadnych skutków. Chyba każdy z widzów spodziewałby się w tym przypadku czegoś w rodzaju globalnej katastrofy, w której to szarańcze zaczynają zabijać wszystkie zwierzęta hodowlane i rozmnażać się w niekontrolowanym tempie co skutkowałoby zmianą narracji i pokazaniem jakichś wiadomości ze świata, paniki ludzi itd. Jednak nic z tych rzeczy się nie dzieje a fabuła pozostaje bardzo „lokalna” co jest nielogiczne. Również zachowanie roju jest lekko mówiąc dziwne i trzeba ze sporym przymrużeniem oka spoglądać na te fikcyjne motywy. Szkoda, że brakuje chociaż odrobiny więcej realizmu. Najbardziej irytującą rzeczą w filmie jest kreacja głównej bohaterki, która przechodzi przemiany psychiczne, których przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Z obłąkanej w końcówce filmu zmienia się w racjonalną gdy owady zaczynają zagrażać jej dzieciom. Nie rozumiemy też jej braku poszanowania własnego życia gdy wystawia się jak zwierzyna. Ona bez trudu przeżywa i ucieka przed śmiercią a z drugiej strony sąsiad szukający psa, który z niewiadomych przyczyn nie mógł uciec i zginął. Te dwie rzeczy w filmie się ze sobą bardzo gryzą i jest to bardzo nielogiczne. Zaburza to postrzeganie samych owadów. Już totalnie nie wiemy jak funkcjonują te krwiożercze szarańcze i do czego są zdolne. Ciekawy pomysł na film ale skopany u podstaw. Główne filary filmu takie jak zachowanie owadów, psychika głównej bohaterki czy cele poszczególnych bohaterów powinny być jednoznaczne a nie są. Raz jest tak a raz inaczej bez żadnej widocznej przyczyny. Finalnie wygląda to na film, w którym totalnie zabrakło elementu kreacji świata – liczy się tylko fabuła, która nie bierze pod uwagę logiki, praw natury czy przyczyn ludzkich zachowań. Sprawia to wrażenie bardzo niechlujnie i słabo wyreżyserowanego filmu.
Trailer: