Horror Omen: Początek / The First Omen

Omen: Początek / The First Omen

Rok produkcji: 2024 Reżyser: Arkasha Stevenson Oceny: 6.9 imdb 6.5 filmweb Czas trwania: 1h 59min

Aktorzy: Nell Tiger Free, Ralph Ineson, Sonia Braga

Kraje: USA, Włochy

Opis: Młoda Amerykanka zostaje wysłana do Rzymu, by rozpocząć życie w służbie Kościoła. Na swojej drodze napotyka mroczne siły, przez które zaczyna kwestionować swoją wiarę i odkrywa przerażający spisek mający na celu sprowadzenie na świat zła wcielonego.

Moja ocena: 6.1/10

Recenzja:

Ten film nazwałem „Koszmarną porodówką” a produkcja nie dorównała moim oczekiwaniom. Akcja dzieje się w murach kościelnych i mamy tu typowy motyw dziewczyny, która ma przyjąć śluby zakonne. Podobnie jak w przypadku Siostra Śmierć z 2023 roku główna aktorka jest zdecydowanie zbyt ładna na zakonnicę – to trochę odbiera postaci realizmu (osobiście nie widziałem żadnej zakonnicy, która wygląda jak modelka). Również motyw jest podobny – zło, które kiełkuje wśród duchownych. Według mnie zbyt mocno skupiono się na historii, która owszem jest całkiem niezła ale zdecydowanie brakuje jej klimatu a przede wszystkim brakuje w niej poczucia niebezpieczeństwa i grozy. Można powiedzieć, że początek jest wręcz zbyt sielankowy i szczerze nie rozumiem decyzji o wprowadzeniu motywu pt. wyjście na dyskotekę (tak, znajdzie się tu kilka niepotrzebnych scen). Nell Tiger Free aktorsko gra bardzo dobrze jednak jej postać Margaret jest pełna sprzeczności przez co jest bardzo nijaka. Mam tu na myśli to, że bliżej jej do zwykłej dziewczyny niż do zakonnicy a jej późniejsza chwilowa „metamorfoza” jest lekko mówiąc niezrozumiała. Mimo tego fajnie, że wprowadzili twist fabularny z główną postacią. Film stara się lawirować ciekawymi motywami i zaskakiwać ale to nie jest kierunek który obrał Omen z 1976 roku. Brakuje bardziej „surowej” fabuły. Mam tu na myśli taką jak w Omenie z 1976 roku, w którym mieliśmy stopniowe pogarszanie się sytuacji bohaterów i to poczucie wyniszczającego zła, które wygrywa. Czuć było tragizm postaci i emocje a tutaj tego w pewien sposób zabrakło. W Omenie z 1976 roku postawiono przede wszystkim na budowanie atmosfery a tutaj postawiono na rozbudowane wątki i niestereotypowe postacie. Fakt, postacie są zdecydowanie mniej zero-jedynkowe w prównaniu do innych Omenów ale w moim odczuciu to przeszkadza w tym sensie, że przez to ciężko jest się do nich przywiązać. Proste, mocno charakterystyczne postacie i dużo tragedii i zła wokół nich – tego się spodziewałem i tego nie dostałem. Jeśli chodzi o horrorowe aspekty to jest słabo, kilka „tanich” jump scare’ów przy czym jeden jest nietypowy – ma wystraszyć samym dźwiękiem. Poza tym jedna scena grozy na „porodówce” jest wyjątkowo obleśna i niesmaczna (tak, ta z ręką). Szkoda, że finalnie ogląda się to bardziej jak film fabularny niż horror. Według mnie najlepiej zagrał Ralph Ineson jako ojciec Brennan. Odniosłem wrażenie, że gra old-school’owo swoją postać i dzięki temu wprowadza ten wyjątkowy klimat z Omena z 1973 roku z tym, że w pojedynkę niestety nie jest w stanie go w pełni zbudować w sytuacji gdy wszyscy pozostali idą w innym bardziej „współczesnym” kierunku – szkoda, że nie w stylu retro z lat 70’tych. Małym „smaczkiem” jest scena nawiązująca do Omena z 1976 roku. To zdecydowanie nie będzie „the most terrifying movie of the year”, szkoda.
Rozumiem pewne wyczerpanie tematu jeśli chodzi o kościół, dobro i zło ale tego typu horrory mimo wszystko mają największe wzięcie a coś co jest wałkowane milion razy nie zawsze musi być przeciętne – dla przykładu Egzorcysta Papieża z 2023 roku wyszedł całkiem przyzwoicie. Ten Omen miał poprzeczkę postawioną bardzo wysoko i moim zdaniem ledwo udało mu się doskoczyć do połowy jej wysokości.

Trailer:

Podziel się
0 0 głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Related Post