Rok produkcji: 2024 Reżyser: Tim Burton Oceny: 7.0 imdb 6.5 filmweb Czas trwania: 1h 45min
Aktorzy: Michael Keaton, Winona Ryder, Catherine O’Hara
Kraje: USA
Opis: Po rodzinnej tragedii Deetzowie wracają do Winter River. Buntownicza córka Lydii, Astrid otwiera portal do zaświatów. Prawdziwy Chaos rozpęta się, gdy ktoś wypowie imię Beetlejuice’a trzy razy.
Moja ocena: 7.5/10
Recenzja:
Po 36 latach Beetlejuice doczekał się godnej kontynuacji. Ogólnie rzecz ujmując jest więcej, ciekawiej i zabawniej. Co prawda brakuje już tego klimatu późnych lat 80’tych a fabuła jest prowadzona w stylu bardziej współczesnym ale to się po prostu udało dzięki zachowaniu klimatu i bardzo szczegółowym jak na moje oko odwzorowaniu oryginału. Michael Keaton facet w wieku 73 lat a dalej biega, skacze, tańcuje i wywija, pełen energii i werwy zaraża optymizmem – szczerze mówiąc nie spotkałem równie energicznie zagranej roli faceta w tym wieku i chyba prędko nie doczekamy się czegoś podobnego. Do tego zmarszczki na jego twarzy sprawiają, że według mnie jeszcze bardziej pasuje do swojej roli. Powraca stary skład a dochodzi Jenna Ortega wraz z Arthur’em Conti. O dziwo Jenna z Arthur’em radzą sobie świetnie dodając nieco powiewu „młodości” i tworząc ciekawy wątek romantyczny z małym twistem, którego w trakcie oglądania zaczynamy się mniej lub bardziej domyślać. Jak przystało na Beetlejuice’a w fabule panuje totalny rozgardiasz, postacie biegają z miejsca na miejsce i ciągle coś się dzieje. Zachowany został styl pełen surrealizmu, ekspresjonizmu i estetyki gotyckiej. Do tego efekty specjalne wyglądają nieporównywalnie lepiej a rekwizyty i pomysłowe kukiełki dopełniają całości. Znów dla niektórych wadą będzie to, że brakuje logiki i nie wiemy po co i dlaczego postacie robią to co robią. Trzeba brać na to namiar bo w tym „widowisku” chodzi o zabawę i miłą atmosferę z elementami czarnego humoru, która sprawi, że się przy tym zrelaksujesz. To na mnie podziałało dzięki czemu przestałem myśleć o bezsensowności fabularnej skupiając się na rozrywce. Każda z postaci jest na swój sposób wyróżniająca się przez co dostajemy tutaj duży kontrast i różnorodność więc jest duża szansa na to, że każdy znajdzie w tym filmie jakiś wątek, który przypadnie mu do gustu. Występują elementy musicalu mające podbić wesoły ton w ponurej aczkolwiek nieco cukierkowatej rodem z komiksów scenerii. Do tego Willem Dafoe świetnie gra umarlaka – szefa zastępując rolę Sylvii Sidney. 36 lat minęło a Winona Ryder wygląda niemal tak samo – myślę, że nie jedna mogłaby jej pozazdrościć. Na uwagę zasługuje również postać Rory’ego granego przez Justin’a Theroux’a – dwulicowy materialista próbujący podążać za modą, ekolog i dziwak spaczony poprawnością polityczną. Tytuł Beetlejuice Beetlejuice nawiązujący do „zaklęcia” może sugerować, że jeśli powstanie 3 część to teoretycznie powinna przebić dwie pozostałe ponieważ trzykrotne wypowiedzenie słowa Beetlejuice wzywa główną postać. Z całym szacunkiem do oryginału z lat 88 i pomimo tego, że bardzo lubię Alec’a Baldwin’a, którego niestety tu zabrakło to uważam, że kontynuacja wyszła nawet lepiej niż oryginał. Polecam.
Trailer: